Piotr Żyła po raz pierwszy w tym sezonie nie przeszedł kwalifikacji do zawodów z cyklu Pucharu Świata. Mistrz świata z Oberstdorfu w najważniejszej z piątkowych serii doleciał do 107. metra, co dało mu dopiero 60. pozycję. Obserwatorzy po pierwszym dniu rywalizacji w Engelbergu zwracają uwagę na nietypową pozycję najazdową 34-latka, której broni główny trener kadry narodowej.
– Co wszyscy mają do tej pozycji? Nie wiem… Widać, że się poprawiło, co pokazują prędkości. To wszystko działa, bo ruch jest w porządku. Co wydarzyło się w kwalifikacjach? Może odbił się za bardzo z jednej nogi, po prostu nie wyszła mu lewa narta i poskręcało go w locie. Na rozbiegu Piotr czuje się dobrze i z mojego punktu widzenia wszystko działa – uważa czeski szkoleniowiec.
– Wiecie sami, że Piotr ma inną pozycję, jeżeli mówimy na przykład o wysokości. W jego przypadku wygląda to inaczej. Sam musi dobrze i komfortowo czuć się na nogach. Na imitacjach i na skoczni wszystko odbywa się bez zastrzeżeń. W kwalifikacjach pojawił się inny problem – dodaje 43-latek w rozmowie ze Skijumping.pl.
Po zawodach w Klingenthal trener polskiej reprezentacji zwrócił uwagę na zbyt szerokie prowadzenie nart w locie przez omawianego Żyłę. – Piotr pokazał w drugim skoku treningowym, że potrafi to skorygować. Czuł, że trzyma to i leci – komentuje Doležal.
Źródło: skijumping.pl